kliknij na obrazek aby zobaczyc powiększenie










BYŁEM                                      powrót  
                                  strona główna

I jak się ma mój chaos? Ostatnio jakiś mniejszy, Nie wiem czy to dobrze czy źle. Tym razem był plac i spokojne oczekiwanie. Będzie tak samo? Ludzie na placu, otaczają miejsce. Czekają. Cztery postacie. Chcą coś z siebie zmyć. Co?
Taniec życia. Taniec śmierci. Eros i Tanatos. Nagie ciała. Czarne suknie. Woda i krew.
Supermarket. Ba, super, hipermarket. Nowa przestrzeń życia. Jakaś skąpo odziana w liście kobieta chce mi dać jabłko. Ja nie chcę. Stroje miny, gestykuluję, ale nie chcę. Chyba nikt nie chciał, a to jabłko mogło być dobre. Śmieszny facet w pieluszce. Śmieszny? Tragiczny, ale śmieszny też. Ksiądz ubiera manekin w damskie skąpe fatałaszki. Kiepsko mu to idzie. Pozdrawia dzieci. Gdzieś obok coś się tłucze. Jakie brzydkie zęby ma ta pani, ale jest miła, stara się. Ciągle się krząta. Tylko czasami jej cos upadnie, zaraz po sobie sprząta.. Tłusta baba, prawie naga. Siedzi w kawiarni, może na kogoś czeka. Lekko zachęcające spojrzenie. Obleśna, gdyby tak wjechać jej w dupę wózkiem na zakupy, może by się zmieścił cały. Wdzięk, czar.
Zakupy. Wózki. Ochrona. Sobota po południu na zakupach.
Hej Ciotka! Zapraszamy, młodzi zaraz będą. W prawej ręce aparat, w lewej ryż do rzucenia na młodą parę. W izbie weselnej tłok, ścisk, ktoś wchodzi, ktoś wychodzi. Jakiś anioł nieanielski, chyba stróż rodziny. Kłótliwy. Chleb i wino. Jadą, jadą! Który to miesiąc? Aniele stróżu mój! Nie bij zięcia! Wspólne zdjęcie.
Znowu ten sam plac. Będzie padać? Strażnicy ścigają ludzi. Łapią ich, na nic ucieczka. Pada. Utraćcie wszelką nadzieję... Żołnierskie życie, gwałt i tęsknota za bliskimi. Kalectwo. Kogo obchodzi kaleki żołnierz. Leje. Pies szczeka. Wolność gdzieś daleko.
Przyjechali Państwo Młodzi, są goście. Młodzi czekają na weselny ceremoniał. Oto i on. Konfetti w aerozolu Ryż. Mąka. Pierze z dmuchawy. Krojone ogórki. Bita śmietana. Jakieś ciecze. Zapalił się welon. Niezłe piersi.
Miał być pogrzeb. Nie będzie. Gdzie indziej za dużo pogrzebów.
Nazywam się Verne. Juliusz Verne. Obok mnie przebiega człowiek w cylindrze. Klimat starych niemych filmów. Życie do przodu i do tyłu. Łódź podwodna. Człowiek na pokładzie. Załoga wyrzuca balast z kosza balonu. Kolorowe ruchome obrazy, wiele obrazów raz tu raz tam. Dwuwymiarowi bohaterowie. Przygotowania przedstartowe. Pożegnanie z ziemią. Huk, ogień, dym, na księżyc! Powrót selenonauty. Fanfary.
Koniec.

 

 

Jacek Lidwin 2001

                                                           powrót